sobota, 2 lutego 2013

NOWA MEDYTACJA


 ,,Nie medytuj: bądź w medytacji''  Budda
             
Jak pisałam w poprzednim poście, okres w którym się ostatnio znajduję jest bardzo stresujący. Łatwo się przez to denerwuję, błahe rzeczy wyprowadzają mnie z równowagi. Ostatnio złapałam się na tym, że coraz częściej krzyczę na dzieci w szkole.
Moja medytacja też nie przynosiła jakichś spektakularnych rezultatów, nie uspokajała mnie. Pewnego dnia natknęłam się na książkę ,,Medytacje ułatwiają życie’’, w której napisano, że ,,medytacja jest wspaniałym prezentem, jaki możemy sami sobie sprawić’’. Wtedy zdałam sobie sprawę, że tak naprawdę traktuję medytację jako kolejny obowiązek. Codziennie zapisuję ją w mojej liście do zrobienia (ZTD) i po wykonaniu, wykreślam z niej. A co jeśli się nie wyrobię i akurat tego dnia nie starczy mi na nią czasu? Nie, nie może tak być. Medytacja nie ma być kolejnym powodem do stresu... 
Medytacja to kontakt z moim ,,ja’’, bez jakiegokolwiek przymusu, bez poczucia, że stosuję technikę, która pochodzi z zewnątrz. Lorin Roche, autor tej książki napisał, że medytacja powinna być czynnością, na którą niecierpliwie czekam, która jest łatwa i która sprawia mi przyjemność. 
Postanowiłam więc, gdy tylko mi się przypomni, zacząć świadomie oddychać w ciągu dnia. Przez 2 tygodnie, systematycznie po obudzeniu wykonywałam ćwiczenia oddechowe. Gdy tylko coś mnie wytrąciło z równowagi, swoją uwagę kierowałam na głęboki, powolny oddech. Pijąc kawę, delektowałam się jej aromatem i smakiem, poranna kawa stała się więc kolejną formą medytacji. Ćwiczyłam, powtarzałam, aż w końcu głęboki oddech stał się moim nawykiem, stał się przyjemnością. A medytacja przestała w końcu być obowiązkiem :-) 
      Podsumowując, przez lata próbowałam wielu technik. Wszystko jednak było takie wyreżyserowane, wyuczone z książek. Dlatego po jakimś czasie ulegałam pokusie zrobienia sobie przerwy, co sprawiało że wracałam do punktu wyjścia. Dlaczego tak się działo?Może chciałam być za bardzo perfekcyjna w tym co robię, może oczekiwałam zbyt szybkich rezultatów? A może po prostu do medytacji trzeba dojrzeć?



1 komentarz:

  1. a ponadto celem praktyki medytacyjnej jest jej integracja z codziennością, W tym celu można splatać ją z codziennymi czynnościami, jak droga do pracy, prysznic, śniadanie, kawa, gotowanie obiadu, zamiatanie chodnika... po prostu obserwujemy, doświadczamy niekonceptualnie, bez nazywania. Obserwujemy strumień przepływających przez naszą świadomość myśli i emocji. I po woli stajemy się "nie do ruszenia". Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń