niedziela, 26 sierpnia 2012

Bezproduktywność wakacji i brak motywacji


Właśnie kończą się moje ,,wspaniałe'' wakacje. To miał być upragniony wypoczynek od pracy  i studiów, połączony z błogim lenistwem i moim samorozwojem. Niestety skończyło się na lenistwie, bezproduktywności i wyrzutach sumienia.
Największe nadzieje wiązałam z nauką angielskiego, ale niestety tylko narobiłam sobie zaległości w etutorze (aż boję się tam zajrzeć), no może przesłuchałam parę podcastów.
Medytacji praktycznie zero, tak więc będę musiała zaczynać prawie wszystko od początku (bo w tym przypadku nie ma miejsca na labę).
I  tak dalej i tak dalej...
Nieustannie odkładałam moją pracę na później i do tego chyba uzależniłam się od netu.
 Fakt, na moje lenistwo wpłynęły też inne czynniki, które odbierały mi chęci do działania.
 Nie  czuję się więc wypoczęta, głowę mam pełną myśli.
Czas zacząć przygotowywać się do pracy (zawodowej), a jest tego sporo i wrócić w końcu do wcześniej wykonywanych przeze mnie zajęć.
Ale jak zmotywować się  z powrotem?!

,,Najtrudniej jest budować motywację na niestabilnym gruncie.''

piątek, 17 sierpnia 2012

Dieta Paelo - czyli moja droga do zdrowia

,,Zwierzęta jedzą po to, by żyć. Współczesny człowiek zdaje się żyć po to, by jeść. I bardzo się tym, co je, interesuje…’’
Marek Konarzewski

 
          Jak już wspomniałam na początku bloga, celem mojej terapii jest nie tylko uzdrawianie duszy, ale także i ciała. Dlatego postanowiłam wypróbować dietę paleolityczną.
         Nigdy wcześniej nie zwracałam uwagi na to co jem. Ponieważ jestem osobą bardzo szczupłą, bez wyrzutów sumienia objadałam się słodyczami, pizzą 
i innymi produktami o każdej porze dnia.
W pewnym blogu przeczytałam o diecie bezglutenowej, bezmlecznej i niskoglikemicznej, leczącej różne dolegliwości.
Okazało się, że nasi przodkowie z paleolitu cieszyli się niewiarygodnie dobrym stanem zdrowia. Jak pisze Marek Konarzewski w swojej książce ,,Na początku był głód’’, fizjologia odżywiania człowieka jest w dalszym ciągu bardziej dostosowana do paleolitycznego menu, niż do produktów jakie można kupić 
w supermarkecie. Cofając się wstecz, w zamierzchłą historię ewolucyjną naszego gatunku wyjaśnia przyczyny epidemii otyłości, cukrzycy i chorób układu krążenia.
         Co jest więc takiego szkodliwego w naszej współczesnej, normalnej  diecie?
Przede wszystkim ziarna i zawarty w nich gluten. Gluten jest białkiem występującym w pszenicy, owsie, życie i jęczmienie. Jest to przede wszystkim glutowaty klej, który zapycha jelita, gdyż podobno nie jesteśmy biologicznie przystosowani do spożywania tego białka. Około 99 procent ludzi, dla których gluten jest naprawdę problemem, nawet o tym nie wie. Swój zły stan zdrowia bądź różne objawy przypisują czemuś innemu niż wrażliwość na to białko, która jest w 100 procentach uleczalna.
         Kolejnym problemem jest kortyzol, czyli hormon stresu, a produkty wysokoglikemiczne mają na niego duży wpływ. Dieta bogata w produkty przetworzone, jak chipsy, krakersy, słodycze, pieczywo czy makaron z białej mąki, powoduje szybki wzrost stężenia glukozy i insuliny, a także tak zwanego insulinopodobnego czynnika wzrostu IGF-1, który wspólnie z insuliną  produkuje androgeny, czyli męskie hormony w organizmie. 
Podobnie jest z kawą, gdyż kofeina w niej zawarta może podnieść poziom kortyzolu nawet o 30% (przeczytane gdzieś w necie).  
       Mleko. O mleku nie będę się już rozpisywać, osobiście uważam że nie służy człowiekowi i już dawno zrezygnowałam z produktów mlecznych.
       Co zatem jeść? Zasady diety jaskiniowców są proste. Jest to spożywanie wyłącznie tego, co można upolować lub zebrać z drzew, krzewów i ziemi, a więc mięso, jaja, warzywa, owoce, orzechy, nasiona, miód.
        Na początku było ciężko, bo jak tu żyć bez chleba, cukru i makaronów? Ale szybko zauważyłam pozytywne, zdrowotne rezultaty. Teraz kontroluję to co jem i czuję się świetnie. Polubiłam warzywa, nie brakuje mi pieczywa i ani razu nie miałam ochoty na słodycze (najlepsze rozwiązanie - całkowicie zrezygnować z cukru).
Najgorzej było a raczej jest jednak z kawą. Uwielbiam jej aromat i smak i ciężko mi się z nią rozstać, dlatego od czasu do czasu pozwalam sobie na małe co nie co. (Nie wiem jak jest z Yerba Mate).

(PS). Jeśli ktoś jest zainteresowany dietą polecam książkę R. Wolf’a ,,Paleo dieta’’.