wtorek, 14 października 2014

Moja medytacja - Vipassana

Medytacja nie jest łatwa. Wymaga czasu i wysiłku, a także wytrwałości, zdecydowania i dyscypliny''. (Henelopa Gunaratana  ,,Vipassana w prostych słowach'')

Odkąd zainteresowałam się medytacją, przetestowałam wiele jej sposobów, ostatecznie decydując się na Vipassana. Jest ona często nazywana  medytacją wglądu lub uważności. Wcześniej najczęściej skupiałam się na dźwiękach otoczenia, ciszy i do tej pory zaczynam od tego moją medytację.
Następnie przechodzę do oddechu, przenosząc na niego moją koncentrację (to najtrudniejsze co może być jak dla mnie) i obserwuję wszystko,co w tym momencie pojawia się w moim umyśle czy ciele. Jest to czysta obserwacja.
Przedstawię w skrócie kilka najważniejszych zasad medytacji Vipassana:
  •  Podczas medytacji skupiamy się na oddechu, który służy za kotwicę i wracamy do niego, gdy zauważymy rozproszenie. (Sam proces oddychania zachodzi tylko tu i teraz).
  • Niczego nie oczekujemy, siedzimy i obserwujemy co się dzieje. Nie oczekujemy żadnych rezultatów.
  • Jesteśmy cierpliwi. Działamy powoli, niczego nie przyspieszając.
  • Akceptujemy wszystko, co się pojawi.
  • Uważnie obserwujemy pojawiające się wyobrażenia zarówno te pozytywne jak i negatywne, ale ani nie trzymamy się ich kurczowo, ani nie odrzucamy.

Vipassana po prostu uczy nas jak być uważnym.


wtorek, 7 października 2014

Moja uważność cd.


,,Wszyscy ludzie świata uwięzieni są w Jaskini swoich własnych umysłów. Jedynie ci nieliczni wojownicy, którzy widzą światło, którzy potrafią wyrwać się na wolność, porzucając wszystko inne, mogą śmiać się wdzięczności w nos’’(Dan Millman ,,Droga miłującego pokój wojownika)

Właśnie minął tydzień od mojego eksperymentu z uważnością. Jak pisałam w poprzednim wpisie, postanowiłam być uważna także przez kolejne dni. Za sukces mogę uznać codzienną, poranną, 45-minutową medytację. Jednak mam wrażenie, że z moją uważnością z każdym dniem jest coraz gorzej. Jak mam zatrzymać ten nieustanny kołowrotek myślowy?  Co z tego, że zauważam myśli (choć to i tak  sukces), skoro robię to zbyt późno? Myśli są silniejsze od wszystkiego innego, wciągają mnie niczym bagno, a gdy się orientuję, jestem już przynajmniej w połowie zanurzona. Postanowiłam poszukać rady w którejś z moich lektur na temat uważności i Henelopa Gunaratana w ,,Vipassana w prostych słowach’’ trochę mnie uspokoił, pisząc że ,,W którymś punkcie tego procesu staniesz nagle twarzą w twarz z szokującą prawdą, że jesteś kompletnie szalony. Twój umysł to hałaśliwy dom wariatów na kółkach, toczący się chaotycznie na łeb na szyję w dół, bez żadnej kontroli i bez nadziei. Nie ma sprawy. Nie jesteś bardziej szalony niż wczoraj. Zawsze tak było, po prostu nigdy wcześniej tego nie zauważyłeś. Nie jesteś bardziej szalony niż ludzie wokół ciebie. W rzeczywistości jedyna różnica jest taka, że ty stawiłeś czoło tej sytuacji, a oni nie. (…) Nie pozwól, żeby to odkrycie wytrąciło cię z równowagi. W rzeczywistości jest to kamień milowy, znak prawdziwego postępu. Już sam fakt, że spojrzałeś prawdzie w oczy, oznacza, że jesteś na dobrej drodze’’.


Z kolei Sokrates w ,,Drodze miłującego pokój wojownika'' zwrócił się do Dana słowami: ,,Zacząłeś Dan, świadomy proces transformacji. Nie można go już cofnąć. Nie ma powrotu. Próba powrotu zakończyłaby się szaleństwem. Teraz możesz tylko iść naprzód. Jesteś na to skazany’’


Hm, a więc jestem na samym początku mojej transformacji...?